Dzisiaj coś szybkiego i prostego, przekąską w sam raz na spotkania z przyjaciółmi, czy jako dodatek do obiadu.
Przygotuj:
8 dużych pieczarek
200 gram kiełbasy, najlepiej chorizo
Pół papryki
200 gram sera mozarella
Łyżka oleju
Słodka czerwona papryka
Sól i pieprz do smaku
Pieczarki umyj i odetnij nóżki. Kiełbaskę, paprykę oraz nóżki pokrój drobno w kostkę, ser zetrzyj na tarce. Wszystko razem wymieszaj. Na patelni rozgrzej olej i podsmaż na nim przygotowany farsz. Pieczarki wyłóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, nałóż do nich gotowy farsz, a następnie piecz w temperaturze 180 stopni przez około 20 minut. Tak przygotowane pieczarki możesz udekorować świeżą natką pietruszki.
Farsz można dowolnie komponować, dodając na przykład cebulkę, czy inne rodzaje kiełbaski. Wszystko zależy od wyobraźni gotującego.
Dzisiaj nie będzie przepisu, dzisiaj trochę prywaty. Szykuję się bowiem do remontu mojej kuchni, która zaczyna mnie nieco ograniczać. Moja pasja odwrotnie, rozrasta się i to, co mnie otacza w kuchni już nie do końca mi wystarcza.
Na początku zastanawiałam się czy kupić same meble i resztę urządzić samej, wydawało się to mniejszym kosztem. Kiedy jednak zaczęłam się do tego przymierzać i zobaczyłam jak dużo pracy by mnie czekało przy takim projekcie, odpuściłam. Postanowiłam poszukać firmy, która zrobi wszystko za mnie. Na pewno nie mniejszym kosztem, ale zdecydowanie bardziej profesjonalnie i tak, żeby wszystko grało.
Mój wybór padł na http://www.kuchniewarszawa.com.pl. Pozbierałam trochę opinii i sądzę, że dobrze wybrałam. Wstępne projekty w drodze, przekazałam moje wskazówki co do tego, jaką kuchnię potrzebuję i co by mnie interesowało. Strasznie się cieszę, bo nowa kuchnia była moim marzeniem już od jakiegoś czasu, zawsze była jakaś wymówka, żeby odłożyć to w czasie. Teraz już nie ma wymówki, prace rozpoczęte, a ja nie mogę doczekać się efektu końcowego. Co to wtedy będzie za gotowanie!
Mamy lato, słońce, na szczęście robi się coraz cieplej. Najlepszym deserem na taką pogodę wydają się być lody, a ja mam dla Was alternatywę! Coś chłodnego, kwaskowego, coś co przyniesie Wam orzeźwienie. Serniczki z porzeczkami.
Będzie Ci potrzebne:
400 gram serka homogenizowanego, mogą być 4 opakowania po 100 gram
500 gram porzeczek, lub pół na pół porzeczki z innymi owocami
3 galaretki porzeczkowe
2,5 szklanki wrzątku
Jedną galaretkę należy rozpuścić w szklance wrzątku i ostudzić. Gdy będzie już chłodna, przelewamy ją do 4 pucharków i wrzucamy umyte i osuszone owoce. Wstawiamy do lodówki, aby całkowicie stężała.
W tym czasie rozpuszczamy pozostałe dwie galaretki w 1,5 szklanki wrzątku, odstawiamy do wystudzenia i stężenia. W tym czasie przygotowujemy pozostałe owoce, dodajemy do nich serki i ostrożnie mieszamy, a następnie powoli, ciągle mieszając, wlewamy do tego tężejącą galaretkę. Gotową masę wykładamy na przygotowaną wcześniej warstwę galaretki. Odstawiamy do lodówki i czekamy aż całkowicie stężeje.
Gotowe! Myślę, że taki deser idealnie nadaje się na nadchodzące upały. Smacznego!
Dopóki nie spróbowałam liści botwinki w tej sałatce, nie miałam pojęcia, że tak można ją jeść, a tu proszę – niespodzianka! Mam nadzieję, że i Wam zasmakuje to nietypowe połączenie. Gwarantuję, że warto spróbować.
Składniki:
Pęczek botwinki (ale bez buraczków)
¼ szklanki octu winnego
1 łyżka miodu
Kilka truskawek
15 dag kulek mozarelli
10 migdałów
Pół szklanki pestek granatu
Szczypta soli
Przygotowanie
Botwinkę należy opłukać, pokroić listki razem z łodygami. Ocet wraz miodem podgrzać w garnku, do tego dodać sól oraz pokrojone truskawki. Całość gotować przez 5-10 minut, aż sos trochę odparuje zmniejszając swoją objętość. Na botwince układamy kulki mozarelli i wszystko to polewamy ostudzonym sosem. Na suchej patelni prażymy niebrane migdały oraz pestki granatu. Dodajemy to do naszej sałatki.
Smacznego!
Jestem Wiola i to, że uwielbiam gotować już zapewne wiecie. Poza tym lubię też jeść. Nie odpuszczam próbowania nowych potraw podczas podróży, najbardziej jednak lubię próbować nasze lokalne jedzenie. Bo chociaż wydaje mi się, że rodzimą kuchnię już znam, to zawsze jest coś, co mnie zaskoczy.
No tak, a ponieważ uwielbiam jeść, nie pozostaje to bez efektu na mojej wadze. Dlatego staram się temu zapobiegać i jak najwięcej czasu spędzać aktywnie. Niestety nie należę do tych osób, które mogą jeść ponad normę i nie ma to wpływu na ich figurę. A nie mam zamiaru odpuszczać sobie niektórych pyszności. Dlatego staram się robić tak, aby równoważyć bilans dziennych kalorii i poprzez ćwiczenia różnego rodzaju nie dopuścić do ich nadmiaru.
Na szczęście bycie aktywnym to nie coś, do czego muszę się zmuszać. Uwielbiam pływać, jeździć na rowerze, czy na rolkach, czasem nawet trochę pobiegam, chociaż to raczej nie jest moja ulubiona dyscyplina. Nie jestem w tym też sama, mam wokół siebie grupę osób, z którymi wspólnie organizujemy sobie bardzo aktywnie czas.
Jak na razie takie działanie ma pozytywny skutek, to znaczy nie muszę się specjalnie ograniczać jeśli chodzi o jedzenie. Oczywiście nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli. To, że sobie czegoś nie odmawiam, to nie znaczy, że opycham się do granic możliwości. Wszystko z umiarem.
Sam tytuł bloga Was zapewne do mnie przywiódł, a ja postaram się, żebyście tak szybko stąd nie odeszli. Tematyka pewnie Wam znana i poszukiwana… Tak jest! O gotowaniu!
U mnie będzie pysznie, wyjątkowo, inaczej, ale smakowicie. Jestem pewna, że znajdziecie tutaj coś dla siebie, bo chcę podzielić się wszystkim co wiem na temat łączenia smaków. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Uwielbiam próbować nowych rzeczy, testować, smakować i gotować.
Nie mam żadnych ograniczeń, gotuję wszystko. Jestem zdania, że profesjonalny kucharz powinien potrafić wszystko ugotować, więc nie waham się przed niczym! Oczywiście profesjonalnym kucharzem, czy też kucharką, oczywiście nie jestem, ale sama dla siebie mogę za taką uchodzić…
A więc będzie trochę przepisów, trochę historii skąd się one wzięły, trochę wpisów na temat łączenia przypraw, o samych przyprawach, skąd pochodzą, do jakich potraw najlepiej ich używać. Sama zanim zabrałam się za tworzenie bloga sporo wcześniej czytałam, bo niestety nie zawsze da się do wszystkiego dojść poprzez doświadczenie, przynajmniej takie jest moje zdanie, trzeba nabyć chociaż trochę teorii, żeby potem nie było na talerzu czegoś totalnie niezjadliwego.
Poza teorią, przeszukuję internet i wszelkiego rodzaju książki kulinarne w poszukiwaniu inspiracji. A potem łączę dwa, trzy przepisy, z których wychodzi jeden idealny dla mnie, mój własny.
Smacznego!
Cynamon – używaj nie tylko jako dodatek do ciast, czy deserów z ryżem, ale również do herbaty, czy wina. Najlepsze połączenie z jabłkiem.
Gałka muszkatołowa – ma wiele zastosowań, na przykład pikantne farsze, czy bigos. Ale możesz ją dodać także do szarlotki, czy pieczonych jabłek. Moje idealne połączenie jest z sosem szpinakowym do makaronu.
Kminek – głównie do pieczywa, ale używany także do potraw mięsnych. Także do ryb, czy zup. U mnie króluje w kremie z groszku.
Kardamon – głównie do przyprawiania słodkich rzeczy. Najlepiej do piernika, ale również do sosów, czy ryb. Dla mnie kardamon idealnie smakuje z czarną kawą.